Kilkudziesięciotonowe żółte potwory, mknące po zakręconej trasie, cudem unikające wypadków (albo i nieunikające), z kierowcami dopingowanymi dzikim wrzaskiem podekscytowanych kibiców. Wyścigi szkolnych autobusów? Coś takiego tylko w Ameryce.
Amerykanie lubią emocje – zwłaszcza wywoływane względnie prostym (bo na pewno nie tanim) sposobem. Nic zatem dziwnego, że na torach położonych w granicach USA ludzie ścigają się dosłownie wszystkim – samochodami, monster truckami, łodziami motorowymi, ciężarówkami, a nawet… szkolnymi autobusami. Jest to rodzaj wyścigów wywołujący największe kontrowersje.
Autokary wykorzystywane w tego typu zawodach to pojazdy mocno zmodyfikowane, z zamontowanymi klatkami ochronnymi i silnikami przewyższającymi nawet te, które montowane są w autobusach świadczących przewozy międzynarodowe. Pojazdy wyścigowe nie nadają się do powrotu na codzienne trasy; są zbyt narowiste i nieprzystosowane do warunków drogowych. Nie dlatego jednak te niezwykłe maszyny wywołują masę kontrowersji.
Prawdziwą przyczyną są wypadki. Z uwagi na trudność w zapanowaniu nad rozpędzonym autobusem groźne kolizje zdarzają się o wiele częściej niż np. na wyścigach monster trucków. A kiedy już do nich dojdzie, mogą być tragiczne w skutkach. Pojazdy są ogromne i ciężkie, zatem w przypadku uderzenia w trybuny stanowią ryzyko dla większej grupy widzów. Aż 11 osób zostało rannych we względnie niewielkiej kraksie, która miała miejsce podczas wyścigów autobusów mających miejsce w Ohio, w końcówce maja 2009 r.
Mimo wszystko trudno odmówić wyścigom autobusowym widowiskowości i uroku. Podziwianie pojazdów, które na drogach każdego dnia, w tak nietypowej sytuacji – uderzających w siebie z impetem, pędzących jak wyścigowe bolidy – z pewnością sprawia że codzienność wydaje się ciekawsza. Bilety autokarowe kupujemy chętniej, jeśli wiemy do czego jest zdolny niepozorny mechaniczny wieloryb. Dlatego z chęcią zobaczylibyśmy wyścigi autobusów i u nas. Z chęcią postawilibyśmy pieniądze na słynnego przegubowego Ikarusa. Pod warunkiem, że organizatorzy wyścigu odpowiednio zabezpieczyliby tor.
Pingback: Sekrety double-deckerów | Artykuły wszelakie
Pingback: Człowiek nie wielbłąd, ale autobus – i owszem
Możliwość komentowania została wyłączona.