Przedświąteczna sytuacja w polskich kolejach robi się niebezpiecznie interesująca, dając nam kolejny powód do przypomnienia o alternatywnym, wygodnym, szybkim środku transportu, którym są autokary.
O co chodzi? O rzekomo planowany na okres świąteczny strajk kolejarzy, którego zarzewiem miałoby być fiasko negocjacji kolejarskich związków zawodowych z Ministerstwem Transportu. Przewodzący ministerstwu Sławomir Nowak twierdzi, że kolejarze zrobią wszystko, aby zahamować niezbędne w polskim kolejnictwie zmiany, zaś celem rozmów nie jest dojście do konsensusu, tylko doprowadzeniem do rezygnacji ze zmian.
Co ciekawe, strajk zapowiadają nie kolejarze, ale… sam minister Nowak, który święcie wierzy, że jest on nieunikniony. Sami związkowcy gorąco zaprzeczają i czują się urażeni tymi sugestiami. To chyba pierwsza w historii sytuacja, kiedy strajk zapowiada największy przeciwnik strajku, zaś osoby, którym takie rozwiązanie mogłoby się przysłużyć, odżegnują się od niego na wszelkie możliwe sposoby.
Swoją drogą, strajkowanie, negocjowanie, czy ogólnie udzielanie się w związkach zawodowych PKP to lukratywna działalność – średnie wynagrodzenie wynosi w tej „branży” 6,5 tys. zł.
Podsumowując: wierzycie słowom ministra Nowaka? Obawiacie się, że kolej w okresie świątecznym zostanie sparaliżowana? Wybierzcie autokary.