Przejdź do treści
Branża pod specjalnym nadzorem

Branża pod specjalnym nadzorem

  • przez

Wakacyjne upadki biur podróży sprawiły, że zarówno politycy, jak i niektórzy turyści zaczęli domagać się większej kontroli państwa nad branżą turystyczną. Czy to znaczy, że nadzór w obecnych rozmiarach i kształcie jest niewystarczający?

Sto procent odpowiedzialności

Czy prowadzenie firm turystycznych jest zbyt łatwe, zaś właściciele mogą sobie pozwolić na zbyt wiele? Rozważania zacznijmy od stwierdzenia banału: prowadzenie biura podróży wiąże się z dużym ryzykiem finansowym. Dzieje się tak z wielu powodów – nie tylko czysto rynkowych. Wiele problemów dotyczy obostrzeń, m.in. w zawieraniu umów z klientami, nakładanych na firmy turystyczne przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta.

Dobrym przykładem kontrowersyjnego ograniczenia jest generalny brak możliwości zmiany ceny wycieczki, jeśli klient zapisuje się na nią na wiele miesięcy przed planowanym wyjazdem. Na pierwszy rzut oka wydaje się to logiczne – jest to rozwiązanie jak najbardziej korzystne dla klienta. Dla wielu firm jest to jednak kłoda rzucona pod nogi.Załóżmy, że rezerwujemy letnie wakacje już wczesną wiosną. Między rezerwacją a momentem wyjazdu ceny wielu usług i produktów mogą ulec zmianie. Jeżeli wzrosną np. koszty transportu czy wyżywienia, biuro będzie musiało dopłacić, aby wywiązać się z umowy, ograniczając tym samym swoje zyski.

Oczywiście, firmy turystyczne powinny robić wszystko, żeby zabezpieczyć się na wypadek zmiany kosztów – mogą, na przykład, zawrzeć odpowiednią umowę z przewoźnikiem i hotelem, albo po prostu nie oferować rezerwacji z tak dużym wyprzedzeniem. Jeśli jednak chcą ją oferować – informując klienta, że wiąże się ona z ewentualną dopłatą – dlaczego wprowadzać w tym względzie ograniczenia? Różnice w umowach to element konkurencji na rynku. Im będzie ona mniejsza, tym gorzej i dla firm, i dla ich klientów, z których państwo zdejmuje jakąkolwiek odpowiedzialność za własne wybory. Czy to nie do nas powinna należeć decyzja o zaakceptowaniu lub odrzuceniu proponowanych nam warunków? Najwyraźniej nie, ponieważ…

Klient ma ZAWSZE rację

Obostrzeń związanych z zapisami w umowach jest znacznie więcej. Regularnie powiększa się lista klauzul niedozwolonych, pod kątem której biura podróży muszą weryfikować swoje umowy – co wymaga i czasu, i pieniędzy, a zatem pośrednio wpływa na wzrost cen wycieczek. Niekiedy za niedozwolone uznawane są klauzule, które zabezpieczają podstawowe interesy firmy.

Przykładowo: jeśli klient zapłaci za wycieczkę, ale z własnej winy nie wykorzysta części świadczeń, biuro nie może zastrzec, że turyście nie przysługuje zwrot pieniędzy. Jeśli więc dojdzie do sytuacji, w której biuro opłaci nam możliwość zwiedzenia miejscowych zabytków, ale zdecydujemy, że wolimy wylegiwać się przy hotelowym basenie, nadal będziemy mogli domagać się zwrotu pieniędzy za niewykorzystane świadczenia. Pieniędzy, których agencja nie będzie miała, ponieważ – zgodnie z umową, na warunki której klient wyraził zgodę – zostały wydane na przewidzianą w programie atrakcję. Znów więc dochodzimy do sytuacji, w której brak możliwości dowolnego konstruowania umów ogranicza rynek i uderza finansowo firmy turystyczne.

W przypadku tej i wielu innych decyzji UOKiK wydaje się, że urzędnicy wyrokują bardzo jednostronnie – myśląc tylko o interesach turysty, a bardzo rzadko o interesach firm. Ponownie należy zapytać, kto powinien brać odpowiedzialność za to, na jakie warunki godzi się klient biur podróży: czy urzędnik, czy może jednak sam turysta?

Na krótkiej smyczy

Ustawa o usługach turystycznych mówi, że biura podróży muszą posiadać zabezpieczenie finansowe – właśnie na wypadek konieczności zwrócenia wpłaconych przez klientów pieniędzy. Jest tylko jeden szkopuł: prawo nakazuje zwrot pełnej kwoty, lecz nie mówi o tym, że gwarancje firmy muszą pokryć ewentualne zobowiązania w całości. To sprawia, że w przypadku niezwrócenia pieniędzy przez biuro turysta może domagać się zwrotu od Skarbu Państwa. Jak widać, surowe prawo kontrolujące branżę turystyczną istnieje, jest jednak dziurawe. Zamiast łatać dziury, rządzący chcą wprowadzać jeszcze więcej – zaryzykujemy stwierdzenie, że równie nieprecyzyjnych – obostrzeń. Może powinni jednak pójść w przeciwnym kierunku?

Turystyka jest jedną z najściślej kontrolowanych i obciążonych największymi ograniczeniami branż w na polskim rynku. Wydaje się, że na poluzowaniu jej smyczy zyskaliby wszyscy. Mniejsze obciążenia zmniejszyłyby koszty działalności biur, i choć niekoniecznie wpłynęłyby na zmniejszenie cen, to zyski firm stałyby się większe. To zaś zwiększyłoby stabilność biur podróży – turyści nie musieliby martwić się o to, czy obsługująca ich agencja nie przestanie istnieć w trakcie ich wakacji. Wątpliwe jednak, że radosne ustawodawstwo polityków ustąpi miejsca odrobinie gospodarczej wolności.

* * *

Powyższy felieton odzwierciedla wyłącznie poglądy autora i nie jest oficjalnym stanowiskiem redakcji portalu BiletyAutokarowe.pl. Redakcja oficjalnie zachęca do zakupu biletów na przewozy autokarowe do całej Europy. Oferujemy niskie ceny (bez prowizji!), miłą obsługę oraz wybór spośród 24 000 połączeń.

foto: 1. James Ekema / Flickr CC; 2. Dylan Passmore / Flickr CC